Na samym wstępie uprzedzę Was, że ten wpis będzie dość długi. Zastanawiałam się nawet czy nie podzielić go na jakieś partie, ale doszłam do wniosku, że wszystkie najważniejsze wątki powinny być zebrane w jednym miejscu, tak aby łatwo było do nich wrócić. Zupełnie jak w przypadku tytułowych map myśli 🙂
W dzisiejszym poście chcę Wam przybliżyć moją ulubioną, sprawdzoną na przestrzeni lat metodę notowania, opracowywania materiału do egzaminów, testów, sprawdzianów albo po prostu – metodę skutecznego uczenia się (wiedza zostaje w głowie i w postaci bardzo sprytnej notatki).
Nazwę metody zawarłam w tytule wpisu, więc wiecie już doskonale,
że chodzi o MAPY MYŚLI.
Są to notatki tworzone nie w sposób linearny, ale wizualny, graficzny. Metoda ta nazywana jest też MAPAMI UMYSŁOWYMI (z ang. mind maps), MENTALNYMI czy MAPAMI WIZUALNYMI. Bardzo możliwe, że o mapach słyszeliście. Może nawet je stosujecie. Jednak dla tych, którzy nie wiedzą o nich zbyt wiele lub słyszeli, ale nigdy nie stosowali, poniżej esencja tego czym są, jakie korzyści dają i kto może z nich korzystać.
Jak to się u mnie zaczęło?
Pamiętacie swoje przygotowania do matury? W mojej szkole dużo osób uczęszczało na specjalne kursy przygotowawcze
z danych przedmiotów. Była to swoista powtórka zagadnień z całego okresu liceum. Takie kursy zabierały sporo czasu po szkole i w weekendy, a do tego kosztowały niemało pieniędzy. Czy były skuteczne? Myślę, że z tą skutecznością bywało bardzo różnie i wszystko zależało od danej osoby i jej motywacji. Ja na te kursy nie chodziłam. Ich formuła do mnie nie przemawiała i w moim przypadku sądzę, że miałabym poczucie straconego czasu i zmarnowanych pieniędzy moich rodziców.
Zamiast tego powtarzałam materiał samodzielnie, w swoim tempie i własnymi metodami (chyba ta niezależność była we mnie mocno zakorzeniona od zawsze). Rozszerzałam też swoje zainteresowania dotyczące sprawnej i efektywnej nauki. Podstawy różnych technik znałam już idąc do liceum, dzięki sprezentowanej mi kiedyś przez rodziców książce SUKCES W SZKOLE autorstwa p. Moniki Łukasiewicz (bardzo chciałam Wam tę książkę polecić, ale chyba niestety nie jest już dostępna w sprzedaży). To własnie ta cienka książeczka zainspirowała mnie i zapoczątkowała u mnie nową erę w uczeniu się. Niech Was nie zmyli jej tytuł. Nie ma ona nic wspólnego z nastawieniem na najlepsze oceny czy wyścig szczurów wśród uczniów. Autorka książki zapoznaje młodych czytelników (bardzo przystępnym językiem) z tym, jak działa ludzki mózg i w jaki sposób najlepiej przyswaja nowe wiadomości. Wskazuje różne metody, które mają pomóc uczyć się szybciej i bardziej efektywnie, tak by wykorzystywać nieco więcej z ogromnego potencjału ludzkiego mózgu. A nagrodą jest co? Wolny czas, który możemy spędzić tak, jak chcemy :).
O metodach pamięciowych, które poznałam dzięki tej książce opowiem Wam w oddzielnym wpisie. A teraz skupię się na naszych Mapach.
To, na co moim zdaniem warto zwrócić uwagę, to fakt, że ta metoda sama w sobie wymaga kreatywności, zaangażowania i „wejścia w temat”. Żeby stworzyć mapę nie wystarczy przeklepać kilka stron z podręcznika. Materiał trzeba przeczytać, zrozumieć i opracować. „Rozumienie” bardzo często dzieje się właśnie na etapie tworzenia mapy. Musimy wówczas wyłuskać najważniejsze pojęcia i zagadnienia, pogrupować informacje, stworzyć powiązania i zależności.
W ten sposób, mało atrakcyjny podręcznikowy tekst, zostaje rozpracowany przez obie półkule mózgowe. Samo tworzenie mapy to dobra zabawa, ale jednocześnie intensywna praca. „Uczenie” dzieje się automatycznie.
Mnie w tej metodzie urzeka to, że do stworzonych map można wrócić za tydzień, a można i za kilka lat. Dzięki wizualnej formie przestawienia informacji bardzo szybko możemy powtórzyć materiał, przywołać poszczególne pojęcia. Mózg zapamiętuję taką mapę trochę jak fotografię.
Mapy myśli a nasz mózg
Spójrzmy na taką mapę w wersji końcowej i na etapy jej tworzenia.
Notowanie w sposób nielinearny znane było od wieków. Jednak za twórców metody map mappingu uznaje się Tony’ego i Barry’ego Buzana. Tworzenie map według ich wytycznych nieco różni się od wersji, które ja przestawię Wam poniżej. Podstawową różnicą jest sposób notowania głównych haseł. W metodzie Buzana słowa musiały być umieszczone nad liniami, a linie musiały być dokładnie takiej długości jak słowa (mniej więcej zaprezentowałam ten sposób na mapie, którą widzicie wyżej). Metoda wizualnych notatek jednak mocno się rozwinęła, ewoluowała i obecnie spotkacie się z bardzo różnymi technikami.
O, zobaczcie chociażby mapę myśli Walta Disneya z 1957 r.
Ja zachęcam do elastyczności. 🙂
Ok, wiecie już o korzyściach płynących ze stosowania map myśli i wiecie jak takie mapy mogą wyglądać. To teraz czas przejść do praktyki.
To co? Startujemy?
W tym miejscu zdradzę Wam jedną rzecz, dzięki której nie będziecie się denerwować tworząc samodzielnie (lub z dziećmi) wasze własne mapy myśli. Nigdy nie tworzę gotowej mapy od razu. Na początku powstaje jej szkic. Opracowuję wówczas materiał, którego się uczę, wyodrębniam najważniejsze pojęcia i rysuję roboczą wersję mapy. Dopiero gdy całość ma odpowiednią „treść”, tworzę mapę właściwą – czyli taką, która jest kolorowa, zawiera różne elementy graficzne czy drobne rysunki (dość nieudolne w moim przypadku). Dzięki temu nie denerwuję się, że moja praca włożona w wygląd mapy poszła na marne przez jakąś pomyłkę. To trochę tak jak notatki „na brudno” i „na czysto” :).
Mapy myśli krok po kroku
- Zaczynamy od centralnego miejsca naszego arkusza i tam umieszczamy hasło – klucz. Może być to nazwa przyswajanego zagadnienia.
- Od centralnego pojęcia powinny odchodzić połączenia (odnogi) prowadzące do kolejnych pojęć. Pojęć kluczowych dla danego zagadnienia głównego.
- Rozpisujemy mapę od ogółu do szczegółu. Od pojęcia głównego, poprzez słowa klucze, które definiują różne pomniejsze zagadnienia, aż po najbardziej szczegółowe informacje.
- Piszemy czytelnie. Najlepiej stosować litery drukowane.
- Używamy kolorów. Mapa powinna być atrakcyjna wizualnie.
- Urozmaicamy linie. Mogą być strzałki, linie przerywane, wykropkowane – wszystko zależy od naszej inwencji.
- Dodajemy elementy graficzne na miarę naszych możliwości. Nie każdy jest artystą ilustratorem. Ja na przykład totalnie nie jestem. Na potrzeby map myśli rysuję tak, jak umiem. Ważne żeby te elementy rysunkowe się pojawiały, bo dzięki nim mapa jest bardziej obrazowa, zawiera symbole i mocniej aktywizuje prawą półkulę mózgową.
Zobaczcie jak mogą wyglądać poszczególne etapy pracy nad mapą.
No dobrze, powiecie. Całkiem spoko na metoda, tylko co konkretnie może za jej pomocą przyswoić powiedzmy uczeń podstawówki albo liceum?
Wszystko. Serio.
Na jednym arkuszu można opracować określoną lekturę szkolną albo całą epokę literacką.
Można zobrazować cykl życia żaby albo podstawy genetyki.
Można szczegółowo rozpracować konkretną bitwę, a można stworzyć notatkę dla całego Średniowiecza.
Temat ani stopień szczegółowości nie ma tu znaczenia.
Umiar
Mapy myśli mają być skutecznym sposobem uczenia się, a później powtarzania materiału, ważne więc by korzystanie z nich było efektywne. Jeśli spędzicie 5 godzin nad ozdabianiem i kolorowaniem jednej mapy, w której rozpracujecie niewielką partię materiału, no to cóż … .Będziecie mieć piękną grafikę, pewnie zapamiętacie przedstawione na niej zagadnienie, ale czy ten czas będzie faktycznie czasem efektywnej nauki, czy raczej relaksu przy tworzeniu coraz to nowych ozdobników?
Pamiętajcie!
Mapy myśli powinny być atrakcyjne wizualnie, ale ich celem jest rozpracowanie i wizualne przedstawienie danego materiału, a nie kolorowanie czy robienie szlaczków dla samego robienia 🙂
Podobał Ci się ten wpis? Włożyłam w niego dużo pracy, dlatego będzie mi bardzo miło jeśli udostępnisz go tym, dla których może być przydatny lub ciekawy 🙂