Wakacje już za nami, wakacyjna pogoda też …
Jesień w tym roku przyszła nagle i rozgościła się na naszych ulicach i podwórkach z dużym impetem, obniżając temperatury z 28 stopni do przerażających 8 … (przynajmniej o poranku, gdy przychodzi mi zawieźć dzieci do przedszkola).
Dla części z Was październik to miesiąc, w którym planujecie jeszcze pozasezonowy urlop (sama jestem wielką fanką wypoczynku poza letnimi miesiącami). U nas już niestety złapał chłód, stąd też w poszukiwaniu urlopowych kierunków, rozglądamy się za miejscami, gdzie słonko wciąż przyjemnie grzeje (a nie tylko świeci po oczach).
Dla wszystkich, którzy takiego miejsca szukają (oraz dla tych, którzy sami już się zdecydowali) mam dziś wpis o naszym urlopie. Co prawda nie był to wyjazd jesienny, a wiosenny (ale również poza sezonem i z porównywalną temperaturą).
Cypr z dziećmi – tytuł nie bez powodu zawiera w sobie ten dodatkowy element, bo wiadomo, że wakacje z dziatwą to zupełnie inna para kaloszy niż wyjazd we dwójkę czy z przyjaciółmi. My pokusiliśmy się o wyjazd z dwójką naszych bąbli, to też wpis będzie idealny dla rodzin planujących odpoczynek własnie z małymi dziećmi.
Dlaczego Cypr?
U nas decyzja o kierunku wyjazdu zazwyczaj jest uzależniona od cen lotów w danych terminach. Tym razem przyjrzeliśmy się dokładnie ofercie tanich linii i ostatecznie wahaliśmy się między Maltą a Cyprem właśnie. Jednak jako że na Malcie już byliśmy (gdy byłam w ciąży ze starszym synkiem), to chcieliśmy spróbować czegoś nowego. Lot zarezerwowaliśmy w cenie ok 350 zł od osoby (3 bilety normalne i jeden dla dziecka do 2 roku życia). Nasza wyprawa miała obejmować 10 dni – od 4 do 14 maja.
Co do bagażu, to początkowo naiwnie wierzyłam, że zabierzemy się z 3 bagażami podręcznymi. Dość szybko doszłam do wniosku, ze to jednak karkołomne zadanie z dwójką maluchów. Ostatecznie zdecydowaliśmy się dokupić jeden bagaż rejestrowy do 20 kg i to była bardzo dobra decyzja.
Lecimy na Cypr! Super … tylko gdzie przycupnąć z dwójką małych dzieci?
Nie chcieliśmy trafić do wielkiego kurortu czy jednej z tzw. imprezowni. Bardzo mi zależało żeby było to kameralne miejsce. Dość ciche, niezatłoczone, ale jednocześnie urokliwe, z pięknymi krajobrazami i klimatycznymi knajpkami.
Po szybkiej analizie wpisów w Internecie (tak, takie praktyczne blogowe wpisy są na wagę złota) zdecydowaliśmy, że naszą bazą będzie miejscowość Pissouri. Tu macie położenie na mapie Cypru.
To przepiękne miejsce dzieli się na Pissouri Bay – czyli część położoną nad samym morzem, gdzie możemy znaleźć hotel, pensjonat lub domki przy samej plaży (a także kilkanaście knajpek o zróżnicowanych cenach i opiniach). W odległości ok. 2,5 km znajduje się natomiast serce Pissouri, czyli miasteczko położone na wzgórzu. O taki jest tam widok. Pięknie, prawda?
My zdecydowaliśmy się własnie na miasteczko. Doszliśmy do wniosku, że na plażę możemy podjechać samochodem (o tym, dlaczego zdecydowaliśmy się wypożyczyć samochód napiszę Wam niżej), za to będziemy bliżej serca tego miejsca, z opcją wyjścia piechotką na wieczorne winko czy pastę. Tak, takie miałam naiwne myśli – z obrazem dwójki dzieci śpiących w ich podwójnym pojeździe. My rodzice, mieliśmy natomiast spędzać romantyczne chwile, delektując się winem i oliwkami.
Taaaaaa …
Wylądowaliśmy i co dalej?
Nie będę Wam tu pisać o urokach latania z tak małymi dziećmi, bo to raczej oczywiste, że taki roczniak w podróży najłatwiejszy nie jest (trzylatka dla się spacyfikować Psim Patrolem). Na szczęście lot nie należy do bardzo długich i jakoś te 3,5 godziny przeżyliśmy w pełnym składzie i bez większych strat (tak cielesnych, jak i moralnych). Gdy już szczęśliwie wylądowaliśmy na lotnisku w Larnace, przyszedł czas na dojazd do naszej docelowej bazy.
Od samego początku założyliśmy, że chcemy się sporo po wyspie przemieszczać, ale jednocześnie mieszkać w jednym i tym samym miejscu (z uwagi na wiek dziatwy – młodszy synek miał wówczas rok i 3 miesiące, więc częste przepakowywanie się i przeładowywanie tych wszystkich pieluch, butelek, akcesoriów plażowych i stosu ubranek średnio nam się uśmiechało).
Skoro jednak chcieliśmy być aktywni i często się przemieszczać, by odkryć różne zakątki wyspy, trzeba było zorganizować samochód. To była nasza pierwsza w życiu przygoda z wypożyczalnią samochodów i po researchu, który przeprowadził T. zdecydowaliśmy się na sprawdzoną sieć Enterprise.
Transport z lotniska był bardzo szybki i wygodny. Podjechał po nas bus wysłany przez Wypożyczalnię i po 5 minutach jazdy mogliśmy już załatwiać formalności. Co do samochodu, to chcieliśmy by był ekonomiczny, ale jednocześnie dość pojemny – wybraliśmy Nissana Note. Jakimś cudem zapakowaliśmy się do niego z dwójką dzieci, podwójnym wózkiem i bagażami. To chyba dość dobra rekomendacja dla tego modelu ;). Już zamawiając auto przez internet poprosiliśmy o doliczenie ceny dwóch fotelików samochodowych dla dzieci. Osobiście mocno się obawiałam, że zastaniemy foteliki zniszczone i o wątpliwej sprawności. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy przekazano nam dwa zupełnie nowe (jeszcze zapakowane) fotele – mieliśmy niezłego farta. T. musiał nieco pokombinować z ich montażem i po ok. kwadransie mogliśmy ruszyć w drogę. Auto wypożyczyliśmy na cały czas naszego pobytu na Cyprze, a więc na 10 dni. Łącznie z ceną fotelików dla dzieci, zamknęliśmy się w kwocie ok 1000 zł.
Nowy Dom
Do naszej miejscowości wyruszyliśmy ok. godz. 21.00, a więc w warunkach już nocnych. Jeśli dołożycie do tego pierwsze doświadczenia w ruchu lewostronnym, no to mamy prawdziwą przygodę 🙂 Na szczęście do naszej bazy położonej na malowniczym wzgórzu dotarliśmy bez przeszkód. Po godzinie mogliśmy już wynieść śpiące dzieciaki z samochodu i zanieść je do sypialni w naszym nowym domu (bo tak wynajęte przez nasz mieszkanie nazywał nasz starszy synek). Udało nam się znaleźć naprawdę fajne i dobrze wyposażone mieszkanko. Położone na 1 piętrze, miało przestronny salon z aneksem kuchennym (wyposażonym w lodówkę, piekarnik, mikrofalę, toster i pralkę), łazienkę i 2 sypialnie. Taki układ bardzo dobrze się u nas sprawdził. Jak do tego dołożymy piękny widok z okien i balkonu, no to już niczego więcej nie trzeba.
A … przepraszam, może być jeszcze lepiej – np. dzięki urokliwej knajpce serwującej pyszną pastę tuż pod drzwiami (lokal na dole budynku).
Jak znaleźliśmy nasze mieszkanie?
Jak zwykle przeszukiwaliśmy oferty na Bookingu i ta wydała nam się atrakcyjna zarówno cenowo, jak i lokalizacyjnie. A tak prezentował się budynek, w którym mieszkaliśmy.
Jedzenie i ceny
Jak już jesteśmy przy kwestiach praktycznych, to nie możemy pominąć kwestii jedzenia i cen na Cyprze. My wybraliśmy opcję dość ekonomiczną. Śniadania i kolacje z reguły przyrządzaliśmy sobie sami (cudownie, że kuchnia była wyposażona w toster :)), a na obiady i słodkości wybieraliśmy do restauracji i lokalnych lodziarni.
W samym Pissouri mamy spory wybór przystępnych cenowo knajpek. Jeśli pozostawaliśmy w Pissouri i nie oddalaliśmy się zbytnio, to często wybieraliśmy restaurację, w której właścicielami był Cypryjczyk i Polka. Jakoś ten polski akcent i możliwość porozmawiania z Panią Monika o życiu na Cyprze, powodowały, że wracaliśmy do tego lokalu (bardzo dobra Musaka i nieco słabsze dania wegańskie).
Poza tym mieliśmy okazję jeść w restauracjach w Paphos, Limassol, Omodos i Mazotos (Park Wielbłądów).
Jak się kształtowały ceny? Bardzo różnie, ale przeważnie zamykaliśmy budżet głównego posiłku dla całej rodziny w kwocie 35 – 40 euro (z napojami, ale z zastrzeżeniem, że dzieciaki są małe i nie zjadają pełnych porcji).
Zakupy spożywcze (i nie tylko) robiliśmy w lokalnym supermarkecie należącym do sieci Papantoniou. Sklep był bardzo dobrze zaopatrzony we wszystkie kategorie produktów, a ceny były przystępne. Z tego co wiem, to w większych miastach, takich jak Larnaka, Paphos czy Limassol znajdziecie sklepy sieci LIDL.
Uczta dla … miłośników greckich smaków
Większość posiłków jakie miałam okazję próbować podczas wyjazdu była smaczna i świeża. Jest jednak jedno danie, które zdecydowanie się wyróżniało i wychodziło na prowadzenie w rankingu cypryjskich dań – była to zdecydowanie Musaka. Przepyszna, świeża, lekka, ale sycąca – dostępna zarówno w wersji mięsnej, jak i wegetariańskiej.
Co jeszcze mnie zachwyciło?
Oliwki, oliwki, oliwki …
Fani kuchni włoskiej również się nie rozczarują – w większości restauracji serwowane są rozmaite pasy i muszę powiedzieć, że mnie w zdecydowanej większości smakowały.
A jak wyglądała plaża w Pissouri Bay?
Nie będę się rozpisywać. Sami zerknijcie.
Poza sezonem możecie liczyć na spokój, ciszę i dużo przestrzeni. Przynajmniej nam się tak trafiło 🙂
Cypr z dziećmi – co zwiedzać i jak spędzać czas?
O nie, nie uda się tego wszystkiego zmieścić w jednym wpisie. Lada moment wrzucę na bloga drugą część posta i tam dokładnie Wam opiszę, jak my spędziliśmy te 10 dni urlopu z dziećmi. Będzie duuużo zdjęć:)
Mam nadzieję, że wpis okaże się dla części z Was przydatny.
Wasza S.