Jest coś magicznego w starych filmach dla dzieci. Pastelowe, lekko wyblakłe kolory, piękna kreska, niczym z ilustrowanych akwarelami książek i fabuła, która faktycznie wciąga, a czasem daje do myślenia, wzrusza nawet dorosłego widza.
W weekendy wybieramy z chłopcami jakąś jedną pełnometrażową bajkę do wspólnego oglądania. Czasem są to współczesne hity, ale częściej stare produkcje, które pamiętają jeszcze moje dzieciństwo. Naszymi pewniakami są Król Lew, Sto jeden dalmatyńczyków czy Piękna i Bestia. Ostatnio jednak staraliśmy się wybrać coś z propozycji dostępnych na platformie filmowej i mój młodszy syn wskazał na okładkę japońskiej anime.